Forum Zespołu From First To Last Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Opo by yumi & BeautifuLie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 13:21, 19 Sie 2006 Powrót do góry

No więc ja wraz z yumi piszemy opowiadanko na gg. Wychodzi ono nam na tyle fajnie, ze uznałam, że dam je tutaj na forum.
Inspirujemy się innymi ksiązkami - ja "Sagą o Ludziach Lodu", yumi jakąś inną. Opo jest troche fantastyczne Wink

A wiec... czesc 1 xD



Pewnego słonecznego, aczkolwiek mroźnego przedpołudnia 5 lutego 1582 roku, po zaśnieżonych uliczkach Christianii przechodził się młodzieniec - Regis Bielau. Szukał apteki, w której chciał kupić specyfiki do uleczenia chorego przyjaciela. W aptece natknął się na dziewczynę... Dziewczyna nazywała się Vanja Lind. Spojrzała swoimi kocimi, zielono-żółtymi oczami na chłopaka. Wyczuwała jego aure. Czuła, że jest raczej sympatyczny. Patrzyła się na niego dość długo. Chłopak uśmiechnął się do niej radośnie. Rzeczywiście, ze zrumienionymi od mrozu policzkami wyglądał bardzo sympatycznie. I ładnie.
- Cześć - rzucił trochę nieśmiało. - Niezbyt ciekawa pogoda, prawda?
- Tak... - odpowiedziała równie niesmiało. - A taka pogoda pomaga epidemii, która zaczeła się rozprestrzeniać. Dzielnice Christianii gdzie mieszkają najubożsi jest już cała zarażona.
Chłopak spuścił głowę i odebrał od sprzedawcy leki, o które go poprosił.
- Yhym - westchnął cicho. - Fakt. Szpitale są przepełnione...
- Sama staram się pomóc tym biedakom...Ale co kogoś ulecze do stanu 'używalności' to następni zaczynają chorować.
- Ty też pracujesz w szpitalu? W którym? Ja mam stanowisko w Niebowziętej Marii.
- Nie...nie pracuje w szpitalu. Przecież kobiety nie mogą pracować. Ale...zresztą nie wiem czy mogę to tobie powiedzieć, zresztą nawet jeśli tak, to nie w tym miejscu.
- Hmm - chłopak uśmiechnął się ironicznie - rozumiem. Oho, zapomniałem o przyjacielu, który leży dotknięty tą paskudną chorobą... Cóż... dziękuję - skłonił się w kierunku sprzedawcy, po czym obrócił się twarzą do dziewczyny - Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - uśmiechnął się wesoło i przymrużył oczy, w których tańczyły radosne iskierki. Potem wyszedł z apteki, nucąc głośno jakąś pieśń po czesku. Vanja wybiegłą za Regisem.
- Poczekaj!
Młodzieniec odwrócił się gwałtownie i spojrzał na Vanję.
- Mogę pomóc twojemu przyjacielowi. W końcu uleczyłam już paru biedaków złożonych chorobą....
- Hmm... - Regis znów się uśmiechnął. - Więc zapraszam do mojego skromnego mieszkania.
Co prawda chłopak wiedział, że dałby sobie sam radę, ale chciał bliżej poznać tą śliczną dziewczynę, która od pierwszego spojrzenia zaintrygowała go, a gdy patrzył na nią, odczuwał przyjemne dreszcze na ciele...
- Dobrze.... - powiedziała troche nieśmiało Vanja - a czy twój przyjaciel...jest tam u ciebie?
- Tak.
- Całe szczeście że mam przy sobie lekarstwa...dość osobliwe zresztą.
- Hmm... - Regis uniósł do góry kąciki ust. - A można się spytać jakie? A tak przy okazji, nazywam się Regis.
- Vanja...Vanja Lind. - dziewczyna również sie przedstawiła po czym dodała - no cóż....jest to naprzydkłąd maść z pazura smoka i łoju kur. Pozatym....ee...moje ręce.
Chłopak znów się uśmiechnął, a w jego oczach ponownie zatańczyły iskierki. Nic jednak nie powiedział, tylko gestem dłoni zaprosił ją do niewielkiej kamienicy, a po chwili kręcenia się po ciemnym i wilgotnym korytarzu otworzył przed nią drzwi do małego mieszkania.
- To....gdzie jest ten chłopak? W którym pomieszczeniu?
- Moment... - Regis nerwowo przeszukał stolik, po chwili trzymając już wygrzebaną spod sterty tajemniczych ksiąg żeliwną lampę. Zapalił ją, a potem zaprowadził Vanję do malutkiej izdebki, gdzie w kącie leżał przykryty grubą warstwą koców i der drżacy z zimna młody chłopak, na oko w wieku Regisa.
- W końcu... Już myślałem, że zostawiłeś mnie w cholerę. O kurczę, przepraszam damę za brak obycia... - chłopak odkaszlnął, zakrył dłońmi usta. - Kim jest nasz gość?
- Nazywam się Vanja Lind z Ludzi Lodu. Przyszłam ci pomóc w chorobie. - powiedziała dziewczyna zasłaniajac sobie usta szalikiem, po czym podeszłą do okna i je zamknęła. - Regisie, zdejmij z niego te koce i derki, bo inaczej mu nie pomoge.
Regis przytaknął, by po chwili zabrać się za zrzucanie z przyjaciela okryć. Gdy przyjaciel Regisa, imieniem Heming, był już odkryty, Vanja przyłożyła swoje ciepłe, leczące ręce do ciała chłopaka.
- Regisie, masz ciepłą wodę?
- Może być ciężko... Ale cos spróbuję wykombinować. - Regis wyszedł na chwilę, a potem wrócił, trzymając w rękach misę letniej wody. - Tyle wystatczy?
- Tak tak....wystarczy....A jakiś kubek masz? Potrzebuję tylko trochę tej wody.
- Jasne, już się robi. - mówiąc to, Regis już sięgał ręką po szklankę stojącą na kredensie. - Proszę - powiedział cicho, przypadkowo muskając delikatnie ciepłą rękę Vanji.
Vanja nalała trochę wody do kubka po czym wsypała do niej jakiś dziwny, szary proszek. Zamieszała to palcem. Potem zaczeła nakładac podwstałą papkę na ciało Heming'a.
- Regisie, dam ci troche tego proszku. Bedziesz go codiznnie mieszał ze szklanką ciepłej wody, a powstałą papke nakładał na ciało przyjaciela, dobrze? - spytała się dziewczyna, po czym wytarła brudne ręce o spódnice po czym dotknęła swoją ciepłą dłonią czoła chorego młodzieńca.
- Dobrze - pokiwał z zapałem głową Regis. - Dziękuję - uśmiechnął się.
- Bede tu codziennie przychodzić. Jak dobrze pójdzie, za jakiś tydzień twój przyjaciel wyzdrowieje, Regisie. - powiedziała dotknięta potomniki Ludzi Lodu, po czym się szeroko uśmiechnęła.
- Cieszę się i jeszcze raz dziękuję - chłopak skłonił się nisko. Potem oboje wyszli z mieszkanka, Regis zaoferował się odprowadzić kawałek Vanję. Kiedy weszli w mrok korytarza, postanowił cicho zagadać.
- To pewnie powinowactwo z demonem daje ci takie możliwości? - zapytał, po czym uśmiechnął się, widząc zdziwienie w oczach dziewczyny.
- Skąd wiesz że mam w sobie krew demona? - odpowiedziała pytaniem na pytanie zdziwniona Vanja.
- Nie jestem głupi. Przeczytałem wiele ksiąg uznanych autorów no i... w Czechach studiowałem nie tylko medycynę - dodał ściszonym głosem.
- Rozumiem...odpowiedz ci jeszcze na pytanie o te możliwości....Nie, to nie powinowactwo z demonem daje mi te możliwosc. W moim rodzie zawsze jedna osoba w pokoleniu używa tych dziwnych proszków i tym podobnym, no i czasem zdażają cie takie ręce jak moje - ciepłe, leczące....zresztą....nie ważne....- powiedziałą dziewczyna i szybko wybiegła z kamienicy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
milva
Fan
Fan



Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: z Nibylandii ^^

PostWysłany: Sob 19:44, 19 Sie 2006 Powrót do góry

o Boże Laughing nie no, w sumie fajne nam to wyszło Wink
Ja opieram się w większości na trylogii Sapkowskiego, od Narrenturm poczynając na Lux perpetua kończąc. No... trochę się opieram Laughing tylko imię bohatera zmieniłam... na imię mojego ulubionego bohatera z sagi o wiedźminie, wampira Regisa Laughing
No a Regis z naszego opowiadania nazwisko ma już z trylogii :] i w ogóle w większości jest z trylogii Laughing
Więc jak ktoś czytał (a jeśli nie - to POLECAM!) to się na mnie nie wkurzajcie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 11:33, 21 Sie 2006 Powrót do góry

Ludu, błagam was przeczytajcie to opo i powiedzcie cos o nim! Ja chce juz dac czesc 2 ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
I feel sick
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 17 Lip 2006
Posty: 699 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 16:34, 21 Sie 2006 Powrót do góry

ja przeczytałam Very Happy
ogólnie jest ok tylko trochę błędów(literówek)
i w chyba jednym miejscu coś się powtarzało....
a ale jak piszę - jest ok Very Happy z chęcią przeczytam następną częśćRazzRazz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
milva
Fan
Fan



Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: z Nibylandii ^^

PostWysłany: Pon 17:57, 21 Sie 2006 Powrót do góry

błędy mogą być Wink bo piszemy to na gg właściwie średnio zwracając uwagę na estetykę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 18:21, 21 Sie 2006 Powrót do góry

A ja zapominam poprawić literówki w wordzie Wink
No ale cóż Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Criminal
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 548 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pon 18:34, 21 Sie 2006 Powrót do góry

Regis. Od razy wyczułam, że znam skądś to imię. Very Happy
A co do opowiadania... [zabawię się w krytyka literackiego Evil or Very Mad Laughing]
Błędów... parę. Nie obrazicie się jak wymienię?

Cytat:
Pewnego słonecznego, aczkolwiek mroźnego przedpołudnia 5 lutego 1582 roku(...)

jeżeli data jest precyzyjnie określona, to nie powinno być słówka "pewnego", bo to już nie "pewnego dnia" dzieje się akcja, a "dnia 5 lutego 1582".

Cytat:
Szukał apteki, w której chciał kupić specyfiki do uleczenia chorego przyjaciela. W aptece (...)

tutaj można to było trochę inaczej ująć, bo jest taki 'przeskok' w akcji. Np. "Szedł do apteki, gdzie zamierzał kupić specyfiki do uleczenia chorego przyjaciela. Gdy zmarznięty dotarł na miejsce, zaczął rozglądać sie po przestronnym pomieszczeniu. Jego wzrok napotkał (...)"

Cytat:
A taka pogoda pomaga epidemii, która zaczeła się rozprestrzeniać.

1. lepiej by brzmiało "taka pogoda sprzyja rozprzestrzenianiu się epidemii"
2. tak naprawdę taka pogoda raczej nie sprzyja rozprzestrzenianiu sie epidemii, ale kij z tym xD to w końcu nieistotne Wink

Cytat:
Dzielnice Christianii gdzie mieszkają najubożsi jest już cała zarażona.

miało być dzielnic-a czy dzielnic-e & zarażon-a czy zarażon-e?

Cytat:
(...)nucąc głośno jakąś pieśń po czesku

"jakąś czeską pieśń" nie brzmiałoby tu lepiej?

pozatym tam gdzieś zamiast 'tobie' powinno być 'ci', i jeszcze powtarza się za często 'nieśmiały, nieśmiało', do tego literówek parę no i tam jeszcze trochę (ale muszę już isc więc nie napiszę Very Happy)



a i do tego nie podoba mi się, że nie ma żadnego wprowadzenia. ktoś kto nie czytał Sagi może nie wiedziec za bardzo o co chodzi, kim byli dotknięci, gdzie jest Christiania itp.

za to plusem jest że nie piszecie 'ci' i 'tobie' z dużej litery. tylko w listach itp. się tak pisze ^^ normalnie gratulejszons Smile
do tego styl jest całkiem dobry. dobrze się czyta. jeszcze żeby miało troche więcej takiej tajemniczosci (chociaż z tzw. 'wciąganiem' nie jest źle naprawdę) by było idealnie.
jest nieźle ^^


mam nadzieję, że nie uznacie że się wymądrzam ;/ poprostu mam wprawę że tak powiem w czytaniu i komentowaniu opowiadań... to takie moje hobby chociaż nie jestem w tym najlepsza ^^
czasem się w ten sposób wyżywam (wiem jestem okropna Hrm) biedne dzieci na forum Tokio Hotel rugam za błędy Mr. Green
ale powiem wam też, że tam na thpoland.fora.pl są naprawde utalentowane klientki. ale co ja wam będę gadać ^^ wszyscy i tak uogólniają, że każda która słucha TH to idiotka, różowa panienka udająca wielce mroooczną, pokemon itd. powiem wam że to zwykła nietolerancja ^^ tak jak i 'emo' nie tolerują... ale to chyba temat nie na TU.

ogólnie czekam na nju ;D

EDIT:
łosz zaczęłam to bpisac zanim wy napisałyście posty wyżej xD jeszcze raz przepraszam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 10:48, 22 Sie 2006 Powrót do góry

Dziękujemy za poprawienie, z tymi dzielnicami zapomniałam poprawić, pamiętałam o tym błędzie. No to zarzucam czesc drugą teraz Wink


CZĘŚĆ 2

Regis nie czekając ani chwili pobiegł za dziewczyną.
- Co się dzieje? Poczekaj, zostań... pogadajmy chwilę... - mówiąc to, złapał ją delikatnie za ramię, żeby choć chwilkę z nim została.
- Ale tylko chwilkę... - odpowiedziała Vanja, patrząc się na Regisa swoimi kocimi oczyma, które w tym momencie miały smutną, przygaszoną barwę.
- Dlaczego tak uciekłaś? Mnie nie musisz się obawiać... - dodał z niepokojem, po czym pociągnął ją za sobą w ciemny zaułek uliczki. - Każdy ma swoje tajemnice. Popatrz tylko.
Regis skupił się chwilę, przymknął oczy, wymówił formułkę... i po chwili uniósł się o parę cali nad ziemię.
- Bueheheh.....ja mogę się podnieść wyżej, bez żadnych formułek. - odpowiedziała mu ze śmiechem dziewczyna, która rozpostarła rece i wzniosła się na wysokosci półtorej stopy i zrobiła w powietrzu fikołka, po czym opadła na doł.
Regis popatrzył ze zdziwieniem na Vanję.
- No proszę - uśmiechnął się. - Co panienka z Ludzi Lodu mi jeszcze pokaże? - dodał z błyskiem w oku.
- Może kiedyś Ci pokaże... - uśmiechnęła się tajemniczo Vanja.
- Cóż - speszył nieco Regis - to może ja... zaproszę cię do tawerny a ty przyjmiesz moje zaproszenie?
- Niestety...nie mogę...muszę iść pomóc innym chorym....chyba że wieczorem.
- Jasne - uśmiechnął się szeroko chłopak. - Jeśli tylko będziesz chciała poświęcić mojej skromnej osobie odrobinę czasu... - dodał, wykrzywiając charakterystycznie dla niego ironicznie kąciki ust.
- Chyba....że pójdziesz ze mną i mi pomożesz. - usmiechnęła się szeroko, a jej oczy nabrały barwy siarczyście żółtej.
- Chciałbym... ale nie mogę na tak długo zostawić Heminga.
- Rozumiem...no to spotkajmy się wieczorem gdy wybiją dzwony, przy aptece, dobrze?
- Dobrze - odpowiedział z uśmiechem młodzieniec.
- Do zobaczenia. - odparła Vanja i wyszła z zaułka, kierując swe kroki do dzielnicy biedoty.
- Do zobaczenia... - szepnął cicho Regis, po czym odwrócił się i poszedł w stronę kamieniczki.
Dziewczyna musiała niestety pogrzebać w ziemi 5 zmarłych, oraz odebrać poród, gdyż jedna z chorych kobiet była brzemienna. Niestety dziecko narodziło się martwe. Gdy dzwony zabiły, Vanja szybkim krokiem zaczeła iść w strone apteki. Wstydziła się tego jak w tym momencie wyglądała. Całe jej ubranie było w błocie, pod paznokciami miała ziemię, jej twarz zresztą też czysta nie była, a włosy potargane. Gdy doszła w umówione miejsce, Regis już czekał.
- Witaj Regisie. Przepraszam najmocniej za mój wygląd, ale cóż począć, gdy pracuje się w takich warunkach... - powiedziała Vanja, spuszczając swe kocie oczy i rumieniąć na polikach.
- Według mnie wyglądasz ślicznie - uśmiechnął się. - Zresztą ja też nie wyglądam najlepiej... - mówiąc to, chłopak odkrył zasłanianą do tej pory rękami wielką krwawą plamę.
- Jezu chryste....co ci się stało? Pomóc ci?
- To nie moja - odparł Regis z uśmiechem, widząc przerażenie na twarzy dziewczyny i w duchu zadowalając się zrobionym na niej wrażeniem. - Kiedy się rozstaliśmy, natknąłem się biedaka, którego jacyś rozrabiacy poturbowali dla resztek pieniędzy... no i zaniosłem go do szpitala.
- Uff....już się bałam że to tobie się coś stało...I co z tym biedakiem? Przezyje?
- Przeżyje.
- To dobrze....niech Bóg ma go w swojej opiece. To co...idziemy gdzieś?
- Jasne. A... gdzie byś chciała pójść?
- Niedaleko jest dobra gospoda z tawerną. Może tam?
- Może być. Ja stawiam - zaoferował się Regis, licząc po cichu że gospoda nie będzie zbyt droga, bo jako medyk nie zarabiał zbyt wiele.
Poszli szybkim krokiem do gospody. Usiedli na drewnianych ławach przy stole, a Regis zamówił dwa kufle piwa. Gospoda nie była droga, z czego młodzieniec się ucieszył.
- Dużo biedoty umiera. - powiedziała Vanja.
- Tak... - odpowiedział chłopak, wychylając łyk piwa. - Ale nic nie możemy na to poradzić... możemy im tylko dalej pomagać w miarę sowich możliwości...
- Opowiedz mi coś więcej o sobie....
- Hmm... a co chciałabys wiedzieć?
- No...na przykłąd coś o rodzinie....z tego co zauważyłam mieszkasz tylko z przyjacielem.
- Matka i ojciec już dawno nie żyją. A mojego starszego brata, Peterlina... zamordowali siepacze Inkwizycji. - dodał szybko, zaciskając pod ławą pięści. - I właściwie zwiedzam świat w poszukiwaniu tych... tych... żeby się zemścić.
- Rozumiem...Przykro mi.
- A... co z twoją rodziną?
- Jestem jedynaczką, co zresztą nie jest dziwne, bo Ludzie Lodu zazwyczaj mają jedno dziecko. Rzadko dwoje, a trójka to już cud...Mieszkam z rodzicami, obydwoje sa z LL, bo sa kuzynostwem. Mieszkają z nami także dziadkowie, dość...wiekowi.
- Twoi rodzice są spokrewnieni ze sobą? To dosyć... ciekawe.
- Tak, są spokrewnieni. w 3 pokoleniu. To dość niebezpieczne, gdyż z takich związków czesto rodzą się tacy jak ja - dotknięci. Maja takie oczy jak ja i są często na wskroś przesiąknięci złem. Niestety, takie związki sa dość częste u nas....
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko znów wypił łyk piwa z kufla. Dziewczyna stała się milcząca. Popijała tylko swoje piwo.
- A nawiasem mówiąc... masz bardzo piękne oczy. - Regis usmiechnął się nieśmiało i popatrzył speszonym wzrokiem na Vanję.
- Dziękuję... - zawstydziła się dziewczyna. - ale nie lubię ich. Przez to że mam takie oczy musze cierpieć. Przez to ze mam rodzinę taką jaką mam, moge stracić życie - na stosie albo rodzac dziecko...
- W dzisiejszych parszywych czasach każdy może stracić życie na stosie lub szubienicy - wtrącił z niesmakiem. - CHoć fakt, ja też na liście papieża Marcina stoję wyżej niż niektórzy, zwłaszcza od smierci Peterlina...
- Ja muszę ukrywać oczy. Moja prababka, Sol Angelika, także była dotknięta przekleństwem, tak jak ja. I właśnie za te oczy ją spalili na stosie. Miała tylko 22 lata....osierociła 2-miesięcznego niemowlaka, moją babcię.
- Co za czasy... - westchnął Regis, kładąc łokcie na stole i opierając na rękach głowę.
- Mam nadzieję, że niedługo te czasy się skończą....
- Oby. - rzekł chłopak, wychylając ostatni łyk piwa.
Vanja równiez dopiła swoje piwo.
- Muszę wracać do domu....rodzice się pewnie niepokoją....
- Dobrze, skoro musisz... - Regis zmarkotniał, potem zapłacil gospodarzowi tawerny. - Ale pozwolisz że cię odprowadzę?
- Pozwolę, jeśli jutro pomożesz mi trochę przy tych biedakach....
- Heming nie będzie zadowolony... ale zgoda. - Regis uśmiechnął się szeroko.
- Hemingiem też się zajmiemy.
- Bene. - odpowiedział z uśmiechem.
- Idziemy?
- Oczywiście.
Vanja wychodzi pod rekę z Regisem. Idą powoli. W końcu, po pół godzinie dotarli do dworku Vanji.
- Już jesteśmy na miejscu.
- Ładnie tu masz... - powiedziedział z otwartymi z zachwytu ustami chłopak, rozglądając się z zaciekawieniem po murach dworku.
- Dziękuję....
- Oho, chyba ktoś z twojej rodziny nas obserwuje przez okno - usmiechnął się, pokazując ruchem głowy twarz za oknem, która po chwili znikła. - To ja już może sobie pójdę...
- To był duch mojej prababki. - roześmiała się Vanja.
Chłopak uśmiechnął się.
- To ja...już pójdę....spotkamy się o 6 rano pod katedrą św. Heike'go?
- Zgoda. To.. do jutra.
- Do jutra... - odpowiedziała, po czym pobiegła na dziedziniec dworku przywitać się z swoim psem.
- Hmm... - westchnął cicho Regis, po czym powolnym krokiem zaczął oddalać się od dworku zmierzając w stronę swojego domu.
Gdy tylko Vanja weszłą do posiadłości, naskoczyła na nią matka, Irmelin.
- Gdzie byłaś tak długo?
- Tam gdzie zawsze.
Irmelin skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na córkę badawczo, jednak nic nie odrzekła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Criminal
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 548 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Wto 22:12, 22 Sie 2006 Powrót do góry

Hm, nienajgorzej, nienajgorzej ^^

Ale mogłoby być lepiej ;P.

Przedewszystkim - powtórzenia. Wystrzegajcie się ich ^^
Cytat:
Co się dzieje? Poczekaj, zostań... pogadajmy chwilę... - mówiąc to, złapał ją delikatnie za ramię, żeby choć chwilkę z nim została.
- Ale tylko chwilkę(...)



Cytat:
Bueheheh.....ja mogę się podnieść wyżej, bez żadnych formułek. - odpowiedziała mu ze śmiechem dziewczyna(...)

to nie żaden błąd, tylko mnie tak zastanowiło, czy tak się wysławiały młode panny w szesnastym wieku xD

Cytat:
(...)dziewczyna, która rozpostarła rece i wzniosła się na wysokosci półtorej stopy i zrobiła w powietrzu fikołka, po czym opadła na doł

chodzi mi, że w tym zdaniu jest błąd stylistyczny. Powinno być "dziewczyna, rozpostarła ręce, wzniosła się na wysokość półtorej stopy zrobiła w powietrzu fikołka (swoją drogą nie wyobrażam sobie tego - zima, zaśnieżone ulice Kopenhagi, a w zaułku - także zaśnieżonym xD - dziewczyna w długiej sukni i jakimś kożuchu zapewne, wznosi się nad ziemię i robi fikołka ^^), po czym opadła na dół".
A i tak wogóle to stopa ma 30 cm (w końcu od długości stopy ludzkiej się wzięła ta miara ^^) więc, jak na fikołka to trochę za nisko się wzniosła ^^. Ale to dla treści w sumie nieistotne... Z tym, że jak się pisze opowiadanie i używa się nawet starodawnych określeń miar (za co opowiadanie już zyskuje duuużego plusa ^^) to trzeba stosować je poprawnie ;). Wystarczyło by zmienić na 'kilka stóp'.

Cytat:
Może kiedyś Ci pokaże...

Yy. Ja tu pochwaliłam poprzednią część, że nie piszecie 'ci, tobie' itd. z dużej litery, bo to tylko w listach itd. a wy mi tu piszecie z dużej. Nonono xD.

Cytat:

Może kiedyś Ci pokaże... - uśmiechnęła się tajemniczo Vanja.
- Cóż - speszył nieco Regis - to może ja... zaproszę cię do tawerny a ty przyjmiesz moje zaproszenie?
- Niestety...nie mogę...muszę iść pomóc innym chorym....chyba że wieczorem.
- Jasne - uśmiechnął się szeroko chłopak. - Jeśli tylko będziesz chciała poświęcić mojej skromnej osobie odrobinę czasu... - dodał, wykrzywiając charakterystycznie dla niego ironicznie kąciki ust.
- Chyba....że pójdziesz ze mną i mi pomożesz. - usmiechnęła się szeroko, a jej oczy nabrały barwy siarczyście żółtej.
- Chciałbym... ale nie mogę na tak długo zostawić Heminga.
- Rozumiem...

Za dużo wielokropków. Nie nadużywajcie ich. Wogóle interpunkcja coś słabo :P (sporej liczby przecinków brakuje). Liczę na poprawę ^^.

Cytat:

- (...) dobrze?
- Dobrze - odpowiedział z uśmiechem młodzieniec.

tu powtórzenie znów.

Cytat:

- Do zobaczenia. - odparła Vanja i wyszła z zaułka, kierując swe kroki do dzielnicy biedoty.
- Do zobaczenia... - szepnął cicho Regis (...)

tutaj też powtórzenie, ALE to nic :P dobrze to brzmi tutaj. Aczkolwiek Vanja tu bez sensu nawet nie poczekała, aż Regis jej odpowie tylko tak sobie poszła. Obojętność jakby ^^.

Cytat:
Dziewczyna musiała niestety pogrzebać w ziemi 5 zmarłych, (...)

niepodoba mi się to. Co jak co, ale chyba młode panny nie musiały grzebać zmarłych, nawet podczas epidemii.

Cytat:
Gdy dzwony zabiły, Vanja szybkim krokiem zaczeła iść w strone apteki

'zaczeła iść' ? Jak to okropnie brzmi. Może 'ruszyła w stronę...'?

Cytat:
(...) rumieniąć na polikach.

'policzkach' miało być? nawet jeśli to i tak tu nie powinno być tego. Wystarczy samo 'rumieniąc się'.

Cytat:
niech Bóg ma go w swojej opiece.

potomkini Ludzi Lodu pobożna? Bo to zabrzmiało pobożnie ;>.
Ale dotknięta? Impossible :P.

Cytat:
Mieszkam z rodzicami, obydwoje sa z LL

w prozie się skrótów nie używa, żeby sobie ułatwić ;P.

Cytat:
Moja prababka, Sol Angelika, także była dotknięta przekleństwem (...)

tu Vanja wspomina o przekleństwie, a Regis zachowuje się jakby wiedział o co chodzi. Wie? A jak tak to skąd niby?

Cytat:

Bene. - odpowiedział z uśmiechem.
- Idziemy?
- Oczywiście.
Vanja wychodzi pod rekę z Regisem. Idą powoli. W końcu, po pół godzinie dotarli do dworku Vanji.
- Już jesteśmy na miejscu.

Nie, no aż takiego błędu to się nie spodziewałam. Czytałaś to wogóle przed dodaniem? Jak to brzmi okropnie :P. W trakcie pisania nie można zmieniać czasu! Pisałyście w przeszłym np. 'odpowiedział', a tutaj mamy teraźniejszy 'wychodzi'. Zmienić to proszę :P.

Cytat:

twarz za oknem, która po chwili znikła. - To ja już może sobie pójdę...
- To był duch mojej prababki. - roześmiała się Vanja.
Chłopak uśmiechnął się.

hmm... zwykły chłopak by uciekł w popłochu. Interesujący ten Regis... ;).
Aczkolwiek cały czas się powtarza 'uśmiechnął się'. Wesołek xD.

Cytat:
(...) św. Heike'go

Heike'go? Tak się nazywał jeden z Ludzi Lodu. Ale żeby święty taki był? Niesłyszałam :P.

To by było na tyle z błędów bardzo się w oczy rzucających.
Jest trochę literówek, w wielu słowach brakuje ogonków czy kresek.

I co mi się jeszcze nie podoba to, to że piszecie na podstawie Sagi. Mogłyście stworzyć własną bohaterkę, nie kogoś z Ludzi Lodu.

Ale zapowiada się naprawde ciekawie. I super, że w tym opowiadaniu nie czuć ani odrobinki 'pokemoństwa' jak ja to nazywam xD. Wiecie tandety nie czuć wogóle. Używacie trafnie słów, pasują do klimatu opowiadania, w końcu dzieje się ono kilkaset lat temu. Tylko tak cały czas mnie gryzie czy w tamtych czasach młode dziewczyny piły z chłopcami piwo w tawernach :P. No, ale... powiedzmy, że Vanji akurat to wybaczę. Nie jest ona zwykłą XVI-wieczna dziewczyną ;D.

Jest gut. Czekam na więcej i przyłóżcie się bardziej :P. Jak juz się za coś zabierać na poważnie to robić to dobrze, a nie na 'odwal' ;P.

Pozdrawiam ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 22:55, 22 Sie 2006 Powrót do góry

Błędy postaramy sie poprawić.
I dziękuję za ich ywytknięcie.

To panna zna "Sage..."? Faaajnie...musze sie z toba zakumpelkowac na gg hyhy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Criminal
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 548 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Śro 23:47, 23 Sie 2006 Powrót do góry

noo zna się, zna proste ^^ najpierw od koleżanki o niej słyszałam, ale tak opowiadała o czym to, że z początu myślałam, że to o jakiś jaskiniowcach xD później sąsiadka mi pożyczyła 16 tom jak byłam chora, ale postanowiłam, że jak już to czytać od początku ;D oczywiście w naszej boskiej 'miejskiej' bibliotece nie było pierwszegi i drugiego tomu, więc musiałam zacząć od 3 ;/ wciągnęło mnie niemiłosiernie jak sie łatwo domyślić xD ile to się złych ocen nałapało, bo zamaist się uczyć 'Sagę..' czytałam xD to taka fajna 'lekka' lektura ^^

to żeby nie było czystego off topa, to pytam kiedy następna część ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 9:34, 24 Sie 2006 Powrót do góry

Czesc nastepna bedzie dzis, ale potem bo ja tylko na chwile wpadłam.

A co do Sagi: jestem jej fanka, czytałam ja juz 3 razy. xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
milva
Fan
Fan



Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: z Nibylandii ^^

PostWysłany: Czw 12:11, 24 Sie 2006 Powrót do góry

Criminal, dobra jesteś Very Happy
Taaa... dziękujemy za wytknięcie błędow Very Happy
A ty się Heroine bardziej staraj przed dodawaniem tego na forum, bo ja się potem wstydzić przez ciebie muszę Laughing
Jako że ja jestem odpowiedzialna za Regisa (a Heroine za Vanję, to jej bohaterka Very HappyVery Happy) to przepraszam za błędy, żałuję za grzechy i obiecuję poprawę Laughing
Criminal, co do tego że Regis zachowywał się, jakby wiedział, o czym Vanja mówi z tą całą Sol Angeliką (przyznam się, że ja Sagi o Ludziach Lodu nie czytałam więc też mam czasem problemy)... jako czarownik z pierwszej gildii, uczony na uniwersytecie w Pradze miał być dokształcony w różnych sprawach... choć fakt, może z dokształceniem w historii rodzinnej Ludzi Lodu trochę przegięłam Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jamilka
Wygadany fan
Wygadany fan



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: Mszana Dolna

PostWysłany: Czw 12:34, 24 Sie 2006 Powrót do góry

Więc... Jamilka zalogowała się na forum. Trzeba to zapisać gdzieś, jako święto =)
Opowiadanie bardzo mi się podoba, choć faktycznie jest troszkę błędów. Przyznam, że wiem co nieco o Sadze o Ludziach Lodu (i całe szczęście, bo jeśli nie zna się tego, trudno byłoby rozumieć to opowiadanie...) W ogóle, to polecam książki Margit Sandemo. Są takie "lekkie" i niezmiernie szybko się je czyta. Ja osobiście "pożerałam" ostatnio średno jedną dziennie, jak miałam chwilkę czasu.
Zastanawiam się tylko, jak to jest pisać opowiadanie, którego się samemu nie rozumie (postawmy się na miejscu Milvy Wink ale pewnie jest to ciekawe uczucie =D
Dobra, pozdro dla autorek opowka i pozdrowienia dla krytyka Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
milva
Fan
Fan



Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: z Nibylandii ^^

PostWysłany: Czw 20:11, 24 Sie 2006 Powrót do góry

dla tych co nie wiedzą to Milva to ja Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 22:32, 24 Sie 2006 Powrót do góry

Wim, miałam dziś jeszcze dać część...ale zapomniałam. Jutro zarzuce ^^ Oczywiście postaram się by była jak najlepsza poprawnością gramatyczną itp ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Criminal
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 548 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pią 0:31, 25 Sie 2006 Powrót do góry

nie ma za co ^^

i dziękuję za pozdrowienia Mr. Green wzajemnie Jamilka :]
bo 'krytyk' to chyba ja Mr. Green
w końcu dobra krytyka nigdy nie jest zła Laughing (to żem wymyśliła xD)

a na część czekam cierpliwie Wink warto czekać dla dobrej jakości ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jamilka
Wygadany fan
Wygadany fan



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: Mszana Dolna

PostWysłany: Pią 17:40, 25 Sie 2006 Powrót do góry

Nom, o Tobie (Criminal) mówiłam "krytyk" =)
I ja również czekam na następną część.
POzdr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 18:55, 25 Sie 2006 Powrót do góry

ok, mata. Mam nadzieje ze jest lepiej pod względem gramatycznym.

część 3



Tymczasem Vanja poszła do łazienki gdzie umyła całe ciało i włosy. Dopiero gdy była już czysta i pachnąca, poszła przekąsić coś do kuchni.
- Mamo, jest coraz gorzej. Dziś epidemia zabiła pięcioro ludzi. Pogrzebałam troje dorosłych, jedno dziecko a także noworodka, który urodził się martwy. Sama musiałam odebrać poród, żeby to dziecko wydostać na świat.
- Tak... wiem, że jest coraz gorzej. Ale co ja mam ci na to dziecko poradzić?
- Zresztą ta kobieta, u której odebrałam poród...chyba jej nie uratuję. Ale jest już lepiej. Połowa ludzi mieszka w oddzielnym baraku, bo są już zdrowi.
- To dobrze - uśmiechnęła się wymuszenie Irmelin. - Chodź na posiłek.
- Dobrze. - odpowiedziała i poszła za mamą do jadalni.
Kiedy znalazły się obie w jadalni, ojciec Vanji już tam był.
- Witaj ojcze. - powiedziała dziewczyna i przywitała się z ojcem.
- Witaj dziecinko. No to jak, co dzisiaj jemy? - spytał ojciec Vanji, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Niestety dziś będzie tylko chleb ze smalcem. Trudno cokolwiek kupić podczas epidemii. - odpowiedziała smutno matka dziewczyny, Irmelin.
- Hmm... nie szkodzi - odparł ochoczo Henning. - Najważniejsze, że ta cholerna epidemia nas nie dotyczy.
- Byłam na chwile w aptece... i spotkałam tam pewnego chłopaka. Pomogłam mu, bo jego przyjaciel również jest chory. Zresztą obydwaj bardzo mili byli. Regis, bo tak się ona nazywa, jest oczytany, studiował. Pracuje w szpitalu...
- No proszę - uśmiechnął się pan Henning - czyżbyś już męża szukała?
- Nie...jeszcze nie. Mam dopiero 17 lat. Za młoda jeszcze na to jestem. Zresztą nie chce się z nikim wiązać. I nie chce mieć dzieci. Nie chce by moje potomstwo zabijało swoje matki podczas porodu.
Cała rodzina umilkła, nawet Henningowi zrzedła mina.
- Nie mówmy o tym, nie teraz. Irmelin, podaj nam proszę wieczerzę...
Irmelin podała talerz pełny pajd chleba skromnie posmarowanymi smalcem.
- Zrobiłam przy tym chłopaku coś...czego nie powinnam robić.
Nastąpiła cisza, słychać było brzęczenie much latających wokół zapalonego kaganka. W końcu Irmelin zdecydowała się przerwać milczenie.
- Co… co takiego?
- Gdy rozmawialiśmy w zaułku koło jego kamienicy....on wypowiedział formułkę i zalewitował o parę cali....A ja....ja zalewitowałam na wysokość kilku stóp i zrobiłam fikołka....
- On też zalewitował? - spytał zdziwiony Henning.
- Tak, lecz po wypowiedzeniu formułki. Bo mówił, że uczył się tego na studiach. Bo on studiował medycynę...i czarną magię.
- On też nie grzeszy mądrością - westchnął pan Henning. - Przypadkowej dziewczynie mówić takie rzeczy... Dobrze, że trafił akurat na ciebie. A może... może on kłamał?
- Kłamał? Co ty insynuujesz, ojcze?
- Właściwie to nic. Tylko zastanawiam się...
- Nad czym?
- Sam nie wiem. Może rzeczywiście studiował czarną magię. A mówił może gdzie?
- Tak. Wspominał że studiował w Pradze.
- W Pradze? W Czechach? No, no, całkiem udane dobierasz sobie towarzystwo - uśmiechnął się Henning, po czym spałaszował ze smakiem kolejną pajdę chleba.
Czarnowłosa zjadła tylko jedną kromkę chleba.
- Nie mam apetytu. Pójdę już spać. - odparła i wybiegła z jadalni.
- Co się z nią dzieje? - spytała zmartwiona Irmelin.
- Nie wiem - powiedział Henning, po czym zatkał usta kolejną kromką chleba.
Tymczasem w mieszkaniu Regisa toczyła się rozmowa na temat Vanji.
- Przyznaj, podoba ci się - zagadał wyszczerzony Heming.
- Daj mi pokój, człowieku. Bo cię nie wyleczę - uśmiechnął się chłopak.
- Regis, widać po twoich oczach, ze ci się ta kociooka podoba. Zakochałeś się, co? - odparł Heming, kaszląc.
- A weź się pocałuj w swoją zaropiałą rzyć. Żal mi ciebie.
- Ciekawe czy i ty się jej spodobałeś....
- Heming, skończ temat. Masz, zatkaj się tym. - podał przyjacielowi kubek z ciepłą herbatą.
- Wiesz....po tej maści od tej czarnowłosej...lepiej się czuję.
- Cieszy mnie to - uśmiechnął się Regis.
W tym samym czasie w posiadłości rodziny Lind z Ludzi Lodu...
- Henningu...boję się czy coś się nie stało naszej biednej Vanji....
- Dlaczego?
- Tak nagle wybiegła. I zjadła tak mało, a przecież cały dzień ciężko pracowała przy tych biedakach.
- Może... idź z nią porozmawiać, co?
- Dobrze... - odpowiedziała mężowi Irmelin i poszła do sypialni Vanji.
Kiedy zapukała do drzwi pokoju córki, usłyszała ciche przyzwolenie na wejście.
- Po co przyszłaś, mamo? - spytała się Vanja skryta pod kołdrą.
- Niepokoimy się o ciebie z ojcem.
- Z jakiego powodu?
- Nic nie zjadłaś... wyszłaś bez słowa...
- Nie mam apetytu.
- Ale dlaczego? Córeczko, co się z tobą dzieje?
- Nic mamo. Nic się nie dzieje. Nie bój się.
- Na pewno?
- Tak, na pewno.
- Dobrze więc... - powiedziała cicho Irmelin, pogłaskała córkę po głowie i powolnym krokiem wycofała się z pokoju w głąb hallu.
Vanja szybko zasnęła. Gdy o 6 rano zjawiła się w umówionym miejscu, Regis już czekał.
- Witaj Regisie. – przywitała się dziewczyna, wyczuwając aurę choroby.
- Witaj...
- Z twojej pomocy nic nie wyjdzie. Biorę ciebie i twego przyjaciela do mnie. Obydwaj jesteście chorzy.
- Nie. - chłopak pokiwał przecząco głową. - Ja... dam sobie radę. A z Hemingiem już lepiej... dzięki tobie.
- Nie. Biorę cię do mnie. Nie pozwolę byś sam siebie leczył.
- Vanja...
- Rozumiem. Męska duma. Ale przykro mi...Biorę cię do siebie. Pójdziemy tylko po Heminga.
- Dobrze, poddaję się, wygrałaś.
Kociooka piękność i młody brunet poszli do jego mieszkania w kamienicy, po czym wyszli z niej, trzymając w pionie chorego Heminga. Skierowali swe kroki do dworku zamieszkanego przez Ludzi Lodu. Na Hemingu dworek wywołał takie samo wrażenie jak na Regisie za pierwszym razem, gdy go ujrzał. Biedny chłopak aż zaniemówił z wrażenia...Vanja zostawiła chłopaków przy drzwiach stajni, po czym weszła do domu.
- Mamo! Mamo! - nawoływała czarnowłosa.
- Co się dzieje? - zapytała zaskoczona Irmelin, widząc zdyszaną córkę u wejścia.
- Przygotuj starą sypialnię pracowniczą. Pościel dwa łóżka. Mam ze sobą...Regisa i jego przyjaciela. Obydwaj są chorzy. Chce się nimi zając, tutaj, w domostwie.
- Tutaj? No dobrze, nie wiem co na to ojciec... Ale niech będzie, już idę przygotować legowiska.
Podczas gdy Irmelin ścieliła łoża, dziewczyna pobiegła po chłopaków. Gdy wprowadziła ich do ich sypialni, łóżka były gotowe.
- Regisie, pomóż mi ułożyć Heminga w tym większym łożu. - poprosiła bruneta patrząc na niego łagodnie swymi siarczyście żółtymi oczyma.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jamilka
Wygadany fan
Wygadany fan



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: Mszana Dolna

PostWysłany: Sob 14:33, 26 Sie 2006 Powrót do góry

Fajne fajne =) Ciekawe, co na to Criminal... Na pewno znajdzie jakieś błędy. Ale na moje skromne oczko jest poprawa w pisaniu. Ale co tam moje zdanie... =) I tak od początku mi sie podobało...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Criminal
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 548 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pon 20:54, 28 Sie 2006 Powrót do góry

No to przegląd robimy ^^

Cytat:
(...)dziecko wydostać na świat.


wydostać. tak to trochę... 'prostacko' brzmi ;P może 'pomóc dziecku przyjść na świat'?

Cytat:
Niestety dziś będzie tylko chleb ze smalcem.

mieszkają w dworku, który wprawił w osłupienie miastowego i obytego w świecie Regisa, a jedzą chleb ze smalcem Shocked ? nawet podczas epidemii jest niemożliwością, żeby aż tak źle się powodziło Ludziom Lodu... oni byli właścicielami ziemskimi, utrzymywali się z rolnictwa, na pewno na zimę mieli w spiżarniach jakieś warzywa, przetwory, mięso (?) ^^ tak do końca to nie wiem xD

Cytat:
Rozumiem. Męska duma. Ale przykro mi...Biorę cię do siebie.

i tu przydałoby się trochę humoru ^^ jakiś zabawny dialog miedzy Vanją i Regisem... wogóle to dialogi Wam trochę 'sztywnawo' wyszły... ale nie jest źle xD z moimi bywało gorzej (kiedyś daaaawno temu pisałam opowiadanie xD pierwszy i ostatni raz w życiu xD oczywiście go nie skończyłam, bo mi się pisanie znudziło Very Happy)

Cytat:
(...) spytała się Vanja (...)

to 'się' jest niepotrzebne kompletnie. nie po polsku ;P

a i tak wogóle to jakiego koloru są Vanji włosy? bo tu yumi pisze 'czarnowłosa' i to tak dziwnie brzmi, bo nigdzie wcześniej nie ma wzmianki (czy jest Laughing ? nie pamiętam żeby była xD), że ona ma te czarne włosy ^^

Jeszcze tylko jedno - są takie trochę 'nieprofesjonalne' elementy... Ale to w sumie nie błędy. Chodzi mi o coś takiego:
Cytat:
Chodź na posiłek.
- Dobrze. - odpowiedziała i poszła za mamą do jadalni.
Kiedy znalazły się obie w jadalni, ojciec Vanji już tam był.

te wskazówki kto gdzie jest i co robi powinny być bardziej płynne... bo tak to jak jakieś sprawozdanie brzmi trochę. Pozatym widzisz powtórzenie jest 'w jadalni'.


Ale ja także widzę poprawę ^^ Aczkolwiek całość nie jest może taka 'lotna' i bardzo intrygujacą (chociaż ta część zapowiada, że może wydarzyć się coś ciekawego ^^) to technicznie jest bardzo dobrze. I muszę pochwalić język jakim piszesz heroine. Poprostu cud miód ^^ Te wszystkie 'pajdy, łoża, domostwa, swe' i inne słówka, których już nie często się używa 'na codzień' świetnie tu pasują. Ukłony normalnie ;P (ale to chyba zasługa naszej 'Sagi...' kochanej Wink fajna lekturka z niej na odprężenie ^^ muszę jeszcze raz te wszystkie części przeczytać ^^ tylko przydałoby się trochę zapomnieć co tam sie działo Smile)
a yumi dialogi Twoje też fajowe są ^^ 'masz zatkaj się herbatą' czy jakoś tak xDD
i o wiedźminie sagę też czytałam ^^ ależ faze na to miałam przez pewien czas xD elfy te klimaty ;D fajowe książki Sapkowski pisze... poluję na to coś na N xD narreturn? jakoś tak xD i znajome słówko widzę xD 'zaropiała rzyć' xD

Pozdrawiam autorki i cztelniczki all ^^ ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 22:52, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Proszę. Czesc 4.

Młodzieniec bez słowa pomógł dziewczynie przełożyć swego druha na łoże. Gdy obydwoje ułożyli najbardziej chorego na łożu, Vanja poprosiła, żeby Regis natychmiast położył się do drugiego łoża, położonego na drugim końcu komnaty.
- Nie ma mowy - zaprzeczył stanowczo. - Najpierw musimy zająć się Hemingiem. No a po za tym mi nic jeszcze jest, dobrze się czuję.
- Nie. Masz się położyć. Jesteś chory, masz wypoczywać. Sama się nim zajmę. Jak będę potrzebować pomocy, to poproszę mamę. A ty się kładź, i to natychmiast! - krzyknęła czarnowłosa, a jej oczy zrobiły się tak żółte, tak emanowały złością, że Regis szybko wlazł pod kołdrę.
Przez następne parenaście minut chłopak ze złością obserwował z końca komnaty, jak Vanja krząta się samodzielnie przy jego przyjacielu, który najwidoczniej bardzo był z tego rad. Regis natomiast miał za złe dziewczynie, że tak go potraktowała i nie dała żadnej szansy wykazać się. W końcu Vanja podeszła i do niego. Wmasowała w jego ciało jakiś dziwny specyfik koloru niebieskiego. Chłopak nie odezwał się. Patrzył tylko, jak dziedziczka Ludzi Lodu zajmuje się nim. Poczuł przyjemny dreszcz. Dawno nie miał okazji poczuć na własnej skórze takiej troski...
- Za jakieś pół godziny dostaniecie kleik i szklankę piwa.
- Mnie się podoba - odrzekł rubasznie Heming. - A tobie, Regis? Piwo dobre na wszy... - nie dokończył, musiał odkaszlnąć. - Na wszystko. Odezwij się, chłopie. Coś taki naburmuszony?
Regis oczywiście nic nie odpowiedział.
- Zaczynają ci się pojawiać już krosty. - odparła Vanja do bruneta.
- To dopiero pierwsze objawy. - odpowiedział, nie patrząc na nią. - Nawet nie mam jeszcze gorączki. Nie wiem po co tyle zachodu.
- Wyczuwam ze u ciebie choroba będzie miała ostry przebieg. Więc położyłam cię już teraz. I ani mi się waż wstawać! Zresztą gorączkę dostaniesz wieczorem. Wiem to.
- A nie wiesz może kiedy umrę? - spytał cynicznie, charakterystycznie dla niego unosząc w górę kąciki ust.
- Tego nie wiem. Moje zdolność przewidywania przyszłości nie są aż tak dalekie.
- Dzięki. - chłopak obrócił się na drugi bok, żeby nie być twarzą do dziewczyny. Tyle że teraz musiał patrzeć w oczy Hemingowi, który cały czas miał to samo drwiące spojrzenie. Regis zamknął więc oczy.
- Za pół godziny przyjdę z kleikiem. Tymczasem...wypoczywajcie, i nie dajcie się chorobie. - powiedziała kociooka i wyszła z komnaty, zamykając drzwi na klucz.
- Nic nie mów - uprzedził Heminga Regis. - Po prostu zamknij się i leż.
- A czy ja coś do diabła mówię?! - odkrzyknął mu przyjaciel, po czym dostał znów napad kaszlu.
- Jeszcze nie - powiedział zadowolony z jego reakcji chłopak. Cieszył się, że w końcu wyprowadził Heminga z równowagi. Miał cichą nadzieję, że dzięki temu przyjaciel się do niego nie odezwie i nie poruszy znów tematu czarnowłosej Vanji. Ale, jak mówią, nadzieja matką głupich. Pół godziny minęło jak z bicza strzelił. Vanja otworzyła kluczem drzwi, po czym weszła niosąc na tacy kleiki i piwo. Najpierw podeszła do Heminga, podała mu jego rację żywnościową, po czym podeszła do Regisa.
- Szanowny pan sam się nakarmi czy trzeba mu pomóc? - spytała się ironicznie dotknięta panna Lind.
- Dam sobie radę, dziękuję.
- Dobrze. - odparła Vanja i położyła na Regisie drugą tacę, po czym usiadła na parapecie szerokiego okna, obserwując obydwóch chorych.
Regis zabrał się bez słowa za kleik. Kiedy jednak kierował pełną łyżkę do ust, poczuł nagłe, silne dreszcze. Upuścił łyżkę. "Gorączka", pomyślał, a potem stracił przytomność. Vanja właśnie patrzyła w gwiazdy, gdy usłyszała brzęk łyżki obijającej się o miseczkę. Spojrzała w kierunku Heminga. ale ten spokojnie jadł. Gdy popatrzała na Regisa, natychmiast zeskoczyła w swej sukni i podbiegła do łóżka chłopaka. Odłożyła kleik i tacę na stolik, po czym zaczęła klepać bruneta po policzkach.
- Regisie! Obudź się!
- Czemu tu jest tak przeraźliwie zimno? - spytał, z pół przymkniętymi oczyma.
- Zimno? Ale...okna są zamknięte, no i napalone jest w piecu...i wcale zimno nie jest.
- Właśnie - wtrącił swoje trzy grosze Heming, mając usta wypchane po brzegi kleikiem.
Regis nic nie odpowiedział, zaczął tylko się trząść. Popatrzył na dziewczynę zaszklonym wzrokiem i poprosił o jakiś gruby koc. Vanja w pośpiechu przyniosła nie jeden, a dwa grube koce, którymi okryła bruneta. Dotknęła też jego czoła.
- Mój boże! Ale ty jesteś rozpalony!
- Rozpalony? Chyba napalony, na ciebie - roześmiał się Heming, ale szybko umilkł, pod spojrzeniem dziewczyny.
- Hej... widzicie to? - zapytał nagle Regis, pokazując na ciemny kąt pokoju, w którym oprócz niewielkiego stolika nic nie stało.
- Majaczy - stwierdził nieco zaniepokojony druh chłopaka.
- Tak...on chyba majaczy. - odparła Vanja po czym wyjęła małą buteleczkę, której zawartość wlała do ust półprzytomnego Regisa. - Zaraz zaśniesz...
Rzeczywiście, po chwili młodzieniec usnął jak małe dziecko. Vanja siedziała cały czas przy nim. Drgawki i utrata przytomności a także uczucie zimna ją zaniepokoiły. Bała się o niego. Czuła do niego sympatię. A może i coś więcej... Nawet nie zauważyła, że zaczęła głaskać Regisa po głowie. Zrobiło się całkiem ciemno. Heming w końcu zasnął, z czego nawet Vanja się ucieszyła. Nadal głaskała Regisa po głowie, choć ten spał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Criminal
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 548 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pon 23:29, 28 Sie 2006 Powrót do góry

łaaa *.* co ja widzę, po pobieżnym przeczytaniu nie widzę ani jednego błędu ^^ cuuudnie Very Happy

chociaż w dwóch pierwszych linijkach trochę przesadziłaś z tymi archaizmami & później z dramatyzmem (Regis traci przytomność, dostaje drgawek, gorączki, halucynacji... xD Laughing ) to jest very good.

dialogi też lepiej xD normalnie sie śmiałam itd. xD

i ciekawi mnie co dalej Smile gratuluję poprawy i czekam na więęcej ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jamilka
Wygadany fan
Wygadany fan



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: Mszana Dolna

PostWysłany: Wto 14:33, 29 Sie 2006 Powrót do góry

Mi tez sie podoba. Piszcie piszcie =) Juz jakoś nie mogę się doczekać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Killing Lights
Mega Fan
Mega Fan



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 567 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 14:56, 29 Sie 2006 Powrót do góry

dobra, dam cześć 5, moge sobie na to pozowlić bo mam chyba z 15 czesci juz zrobionych Wink

oto i onaaa




Dotknięta przekleństwem dziewczyna zrobiła się senna. Nie chciała opuszczać pokoju, bo a nóż coś się stanie...położyła się więc na drewnianej ławie ustawionej w jednym z kątów pokoju i przykryła się narzutą, ozdabiającą tenże mebel. Nie było tam zbyt wygodnie, ale Vanji to nie przeszkadzało. Szybko odpłynęła w krainę snów. W połowie nocy obudziło ją przeciągłe kaszlenie i charczenie. Mrużąc oczy, spojrzała w stronę legowiska Heminga. Spał spokojnie. To był Regis... Wstała i podeszła do niego. Włożyła swe leczące, ciepłe ręce pod koce i położyła na klatce piersiowej młodzieńca, na wysokości płuc. Pomogło. Po chwili chłopak przestał kaszleć, oddychał już też normalnie. Obudził się jednak. Przesłał dziewczynie ciepłe spojrzenie i już chciał coś powiedzieć, ale ponownie zaczął się mocno trząść. Vanja przestraszyła się nie na żarty. Wybiegła szybko z pokoju i obudziła swoją matkę. Wróciła razem z nią.
- Mamo...pomóż mi...on się ciągle trzęsie...
- Na drgawki trzeba wypić specyfik z krwi kotki trzykrotnie okoconej z dodatkiem smoły i mleka od czarnej krowy.
- A mamy to wszystko w domu?
- Tak...jest już gotowy specyfik, świerzy jeszcze w miarę....zaraz go przyniosę - powiedziała Irmelin po czym wybiegła z komnaty. Wróciła po 5 minutach z buteleczką. - trzeba ten specyfik zmieszać z szklanką piwa.
Vanja wyrwała mamie buteleczkę, wlała jej zawartość do piwa, zamieszała po czym dała taki napój do wypicia trzęsącemu się Regisowi. Nie było to łatwe, ale kociookiej się udało. Po chwili drgawki ustąpiły.
- Uff..... - odparła zdenerwowana dziewczyna.
Jej mama już wyszła z pokoju. Vanja nie była już w stanie spać, więc czuwała przy Regisie. Resztę nocy brunet przespał już spokojnie, to samo Heming. Specyfiki Ludzi Lodu działały świetnie. Rano znów dostali kleik i piwo. Heming jadł samodzielnie, lecz Regisowi pomagała Vanja, bo a nóż znowu nadejdą drgawki albo utrata przytomności...Do piwa dolała odrobinę specyfiku, profilaktycznie.
- Regisie, jak się czujesz?
- Całkiem nieźle... dziękuję ci - chłopak popatrzył się jej prosto w oczy uśmiechając się, ale tak jakoś... inaczej. - Bez ciebie nie przeżyłbym chyba tej nocy...
- Trochę też w tym zasługi mojej mamy, Irmelin. Gdyby nie powiedziała mi o specyfiku, drgawki miałbyś chyba do teraz.
- Jej również podziękuję, gdy ją tylko zobaczę - uśmiechnął się. - Dziękuję wam obu, bo zawdzięczam wam życie.
- Nie musisz nam dziękować. - odparła, po czym dodała z uśmiechem na twarzy - tak się opierałeś, żeś taki zdrów niby. I co? Tracisz przytomność, masz drgawki, gorączkę...
- Ludzką naturą jest błądzić - uśmiechnął się Regis.
- Pozwolisz, że opuszczę cię na kilka chwil? Chciałabym się odświerzyć i coś zjeść, od przedwczoraj nic nie miałam w ustach oprócz piwa.
- Oczywiście - odpowiedział z uśmiechem, po czym pierwszy zagadał do Heminga i spytał go, jak się czuje.
Tymczasem Vanja opuściła komnatę. Obmyła ciało i ubrała czystą suknię. Zjadła także parę pajd chleba, jak zwykle, ze smalcem. Gdy wróciła, młodzieńcy rozmawiali.
- Witamy piękną damę - zagadał jak zwykle uśmiechnięty i zadziorny Heming.
- Widzę, Regisie, że z tobą lepiej skoro rozmawiasz.
- Tak, czuję się znacznie lepiej.
- To wspaniale. Mam nadzieje...że szybko dojdziesz co zdrowia. - odpowiedziała dziewczyna po czym...pocałowała Regisa w czoło. To był nagły impuls.
Chłopak zaniemówił z wrażenia. Patrzył się chwilę dziewczynie głęboko w oczy, a potem delikatnie ujął ją za dłoń.
- Dziękuję... - szepnął cicho.
Dziewczyna wyrwała się, po czym wybiegła z komnaty. Gdy tylko była już poza nią, rozpłakała się.
Regis nie czekając ani chwili, postanowił wstać z łóżka i pobiec za Vanją. Zrzucił z siebie warstwę kocy i z wysiłkiem stanął na nogach, jednak po chwili upadł.
- Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł... - powiedział Heming, widząc jego próżne starania. - Regis, ty leż. Ja po nią pójdę.
To mówiąc, Heming wepchnął przyjaciela z powrotem na łoże, po czym sam poszedł poszukać dziewczyny. Znalazł ją pod drzwiami komnaty.
- Hemingu, nie powinieneś jeszcze wstawać... - powiedziała.
- Wolę wstać ja niż miałby wstawać Regis - westchnął. - Rwał się za tobą jak... no dobra, porównanie zostawię dla siebie. - uśmiechnął się sam do siebie. - Rzecz w tym, że wpadłaś mu w oko i on się chyba trochę... zmartwił, kiedy wybiegłaś.
- Hemingu...ja czuje chyba coś do niego. Coś więcej niż zwykłą sympatię....ale...ja nie powinam mieć takich myśli, bo potem wszystko już będzie w stanie nieodwracalnym...
- Nie przejmuj się tym, co ma być potem. - chłopak uśmiechnął się i położył jej rękę na ramieniu. - Cieszcie się tym, co jest teraz. - mówiąc to, odwrócił się na pięcie i powoli odszedł z powrotem do komnaty.
- Nawet teraz nie powinno być niczego miedzy mną a Regisem... - pomyślała Vanja, po czym otarła łzy i wróciła do komnaty. Brunet właśnie znów zakaszlał, wiec jak zwykle przyłożyła swe dłonie do jego klatki piersiowej i kaszel minął. Regis spojrzał tylko na dziewczynę, ale nic nie powiedział. Obrócił się na drugi bok i zasnął, gdyż zmęczył się bardzo próbą wstania z legowiska. Heming tymczasem leżał sobie spokojnie obok, więc kociooka usiadła znów na parapecie, obserwując to co się dzieje za oknem. I tak minęło południe. Heming czuł się już całkiem dobrze, jednak z Regisem tak dobrze nie było. Wciąż dostawał ataków kaszlu, ale złagodzone dłońmi Vanji, były one o wiele lżejsze, a gorączka też już mu tak bardzo nie dokuczała.
- Regisie, Hemingu, wracam za chwilkę. Przyniosę wam ciepłego rosołu, dobrze?
- Dobrze - powiedzieli obaj, uśmiechnięci na myśl o ciepłym rosole.
Vanja szybko wróciła. Najpierw zupę dostał Heming, który jadł samodzielnie. Potem rosołu dostał i Regis, lecz mu pomagała Vanja ze względu na jego stan. Podczas karmienia rozmawiała z brunetem.
- Jest coraz lepiej w mieście. Epidemia się wycofuje.
- Naprawdę? To chyba cud...
- Tak, naprawdę. Mama mi powiedziała. Nikt nie zachorował, są tylko chorzy wymagający jeszcze leczenia.
- To wspaniale - uśmiechnął się Regis. - W końcu ludzie przestaną tak cierpieć...
- Szpitale codzienne wypuszczają spore grupki zdrowych. Ale mimo wszystko bilans zmarłych jest zatrważający.
- Tak, wiem...
- Zwłaszcza w dzielnicach biedoty. Tam mimo pomocy umarła większość chorych.
- Tam zawsze ludzie mieli najgorzej... No i mało kto przejmował się ich losem - skrzywił się chłopak.
- Oprócz mnie pomagało im może dwoje, troje ludzi. Którzy byli tam tylko pół dnia, ja zaś przebywałam tam od rana do wieczora...
- I widziałaś wszystko - stwierdził smutno. - Ich zmagania z chorobą, śmierć, cierpienie, ból, rozpacz...
- Tak...Najgorsze było to...że raz odbierałam poród od brzemiennej kobiety...chorej...dziecko urodziło się martwe, matka zresztą też po kilku godzinach zmarła...To był strasznie smutne…
Regis zasmucił się. Wiedział, jak wyglądała sytuacja w biedniejszych dzielnicach. Tam choroba rozprzestrzeniała się bardzo szybko, nie oszczędzając nikogo. Spojrzał dziewczynie smutno w oczy. Ich spojrzenia spotkały się. Z oczu Vanji biła niesamowita łagodność...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)